czwartek, 4 czerwca 2009

Co nowego?

Co nowego?
Generalnie zdecydowana większość osób, które mają okazję zobaczyć choć urywek mojej pracy mi współczuje. W sumie to nie rozumiem, ale odpowiem na kilka najczęściej zadawanych pytań, a więc:
Tak, jest trójka małych dzieci, ale przecież nie umywa się to do pracy w przedszkolu czy żłobku.
Tak, pracuję po 10 godzin ostatnie.
Tak, mają charakterki.
Tak, D. i G. w jednakowych bodziakach i z tyłu ciężko odróżnić.
Tak, mam na głowie poza dziećmi gotowanie trojaczkowych obiadków i sprzątanie pokoików, łazienki, wyrywkowo salonu, prasowanie, ale wspomaga mnie Ala...
Tak, nie chcą jeść ostatnio.
Tak, przestało skutkować podawanie syropków w herbatce, zorientowały się bestie.
Tak, mimo tysiąca zabawek nudzimy się jak mopsy ponieważ spacery niewskazane tymczasowo.
Tak, żyję w bigbraderze.
Tak, przestały zasypiać równocześnie, zawsze ktoś nie śpi, a poza tym sukcesywnie dążą do przestawienia sobie dnia na jedną drzemkę, dwie miewa jeszcze tylko G...
Tak, bywam zmęczona...
Nie, nie jest tak źle jak opisuję poniżej...

Poza tym...
K. sukcesywnie gryzie siostry i nie możemy nad tym zapanować. Czytałam wszelkie porady, pytałam, stosujemy konsekwentnie, ale wszelkie metody zawodne jak dotąd. Robi to z premedytacją. Gdy tylko zauważy, że nie patrzę wbija zęby w którąś z sióstr. Strasznie ciężko zapobiec, gdyby była to dwójka dzieci to jeszcze, ale trójka... Przykładowo odwracam się do G., a tu D. ma dwie sekundy potem wbite zęby w ramię, przedramię, a ostatnio w plecy nawet. Ciężko mieć na oku tylko K., bo np. G. lubi bawić się sama i wspinać na różne sprzęty :/. Pogryzione są siostrzyczki, ciężko jest zęby K. oderwać gdy już są wbite, bo wtedy jeszcze gorzej szarpie się skóra, ale gdy się nie oderwie to wbijają się w głąb. Ech...

G. ma z kolei nagłe napady złości, krzyczy, sama nie wie czego chce, ale wyżywa się na sprzętach na szczęście. Jeżeli niczego poważnie nie niszczy to radą superniani pozwalamy na takie wyładowania. Wózki dla lalek przewraca, auta, kopie w kaloryfer, rzuca książeczkami. Czerwienieje ze złości. Nijak uspokoić, a długo tak potrafi... Myślimy sobie, że "a niech wrzeszczy jak chce i ma jej to pomóc, przecież nie zaszkodzi".

D. - różnie bywa, raz pod wozem a raz na, generalnie pośrodku wszystkiego, odmawia obiadów, resztę posiłków je aż się uszy trzęsą.

Trzymajcie kciuki żebyśmy w końcu na spacer poszły, to i ciekawie będzie, i czas szybciej zleci...

1 komentarz: