piątek, 28 sierpnia 2009

Sraczka!

Jak nie urok to sraczka...
Nauczyły się, że syropy to nie trucizna, otwierają śliczne buźki i wlewam. Dziwnie mi aż, że nie trzeba na siłę... zmądrzały? O matko... one są już takie dorosłe! ;(
Co z tego skoro sraczkę mają wszystkie...
Nawet D., która nie bierze antybiotyku.
Wyobrażacie sobie srające wiecznie trojaczki? Jak nie to na życzenie opiszę... Dajcie znać.
Calcium i Ceruvit muszą tak działać.
Mimo elektrolitów, lakcidów, Smecty...
Masakra, po laskach biegunki nie widać, natomiast po Galllenie pod koniec dnia owszem, czarno na białym widać w zmęczonych oczach.
Dziś tata Tomek w pracy i wielce zaskoczony, że G. jelitowe kłopoty ma już od zeszłej soboty...
"T: Od kiedy G. ma biegunkę?
Ja: Od soboty. (w myślach wielkie zdźiwko, że to coś dziwnego w ogóle)
T: Od soboty?! To czemu ja nic o tym nie wiem?!
Ja: Nie wiem czemu Ty nic o tym nie wiesz. (w myślach: a jesteś jej ojcem?!)
T: Emilia wie?
Ja: Tak, wie. (w myślach: olewa!?)
T: Odstawiamy mleko, ma pić kleik i Smectę!
Ja: Taaaaa... oczywiście... (w myślach: tralalalalalala... blablabla... już to widzę! Konsekwentni to oni nigdy nie byli!)
Przyjechali do dziewczyn "nowa ciocia z nowym wujkiem z Niemiec", K. cofnęła się, zakryła buzię i w płacz, G. odważnie podała rękę, D. otworzyła usta, zapowietrzyła się, poczerwieniała i wrzask po chwili. Wujkowie nawet w szoku. W sumie nie rozumiem ludzi, którzy do właściwie obcych sobie dzieci wyciągają ręce czy oczekują, że maluch od razu na ręce pójdzie. Głupota totalna, sami dziećmi nie byli czy jak? Ja jakoś pamiętam, że całowania czy zapachu dorosłego nie cierpiałam... A może to tylko ja mam jakiś dystans i dlatego maluchy mnie lubią, ponieważ mimo wszystko staram się nie narzucać i zachować ich osobistą przestrzeń? To taki sam człowiek jak Ty - tylko mniejszy. Masz ochotę się ze wszystkimi ściskać? No właśnie. Nie rozumiem ludzi mających jakiekolwiek oczekiwania w stosunku do obcych sobie dzieci.
Najlepsze jest to, że Galllena skończyła pracę o 18.00 zostawiając jęczącą, niewykąpaną gromadkę z dziadkami oraz dziwną parą wujków.
Emilia u fryzjera do 21.00 i nie można przecież tego zmienić, a gdzieżby, a Tomek w pracy.
Już wyobrażam sobie kąpiel dziadkową... eche... tiaaa... jaasne... wrzask i haja (uczciwie proponowałam, że wykapię przed wyjściem i w piżamach mogą latać, ale nie bo to musi być rytuał, wszystko po kolei i ble ble ble. Racja, ale od reguł są wyjątki).
W sumie to się nawet zamartwiam....
Gdyby coś wyszło nie tak to już bym wiedziała?
Leki podałam przed wyjściem, dziadek mnie wybłagał. Uznał, że z tą kobietą (jego żoną i babcią laseczek) to on sobie nie poradzi, o małom się nie spóźniła na autobus!
WEEKEND!

piątek, 21 sierpnia 2009

Buuu

Wściekła!
Chore! Kurcze blade!
G. ma anginę i gorączkę. Dostała antybiotyk na dziesięć dni po dwa razy dziennie, plus wapno, lakcid i takie tam.
K. ma na razie tylko zaczerwienione gardło i gorączkę, ale angina murowana.
D. spoko, ale i tak pewnie się zarazi.
Jestem wyczerpana, jutro znowu tam.
Katorga z tymi syropami, w mleku czy herbatce już nie skutkuje, wyczaiły, podajemy na siłę. G. pluje, K. krztusi się, D. usiłuje zwracać.
Dziesięć razy po dwa razy, razy trzy...
Biedne, biedne dziewoje...
Biedna, biedna Galllena...

wtorek, 18 sierpnia 2009

Dziewoje

Wszystkie dziewoje przeżyły rozstanie, zarówno ja i jak i młodsze pokolenie.
K. chwilowo nie gryzie i nie ciągnie za włosy. Zmieniła taktykę na "po dobroci", gdy tylko zapragnie odebrać coś siostrom rusza do całowania i przytulania. Nie skutkuje i boję się, że nasz potworek zorientuje się prędzej czy później. Z niecierpliwością oczekuję oraz drżę, jaki będzie następny krok naszej laleczki.? Czy planów jest tyle ile liter w alfabecie? Jeżeli tak to pytam się, który alfabet bierzemy pod uwagę? Niestety wiemy, że rośnie nam mała Doda, K. uwielbia wszystko co "róziowe". Matko! Ona ma półtora roku... Może to teraz dodają do mleka modyfikowanego? Jak to inaczej wytłumaczyć?
D. zna bardzo dużo słów, jednosylabowych, tzn. pierwszą sylabę z każdego usłyszanego słowa powtórzy. Wytrzymałyśmy dzisiaj 30 minut w okularkach :-). Uwielbia gdy się jej czyta wierszyki, pozostałe nie usiedzą, więc czytanie jej zajmuje w ciągu dnia gdyby zliczyć około 60 minut, reszcie w czytelni poświęcamy 0 minut. Dodajemy, dzielimy na trzy i wychodzi "Czytaj dziecku, dwadzieścia minut dziennie codziennie". Średnią mamy zalecaną, wszelkie ministerstwa dziury nie znajdą! :-D
G. to specjalistka od baniek mydlanych, tak dmuchnie, że wychodzą. 40 minut w okularkach!
Wszystkie domagają się piosenki "My jesteśmy krasnoludki". A jak tańczą pięknie... Foksal ma obiecany u mnie filmik i go w końcu dostanie, uczę cierpliwości :-).
PA

wtorek, 11 sierpnia 2009

TUR DE POLOŃ

Było się na starcie "Tour de Pologne" etap Krościenko - Zakopane :-).
Nie żebym się znała. Nie żebym kojarzyła uczestników. Ja tam tylko tak turystycznie i z czystej babskiej ciekawości :-).
Jedyną osobą znaną mi ze słyszenia był pan Czesio Lang (widziałam z daleka).
Oglądało się zgrabnych chłopców :-).
Od 11.00 wisiało się na barierkach z wypiekami na twarzy oczekując prezentacji zawodników do 12.40 oraz lecąc na start o 13.39 rozpychając się torbą - dopchałam się. A za mną z pięć rzędów ludzi, jak nie więcej, satysfakcja - bezcenna :-D.
Organizatorzy zadbali na szczęście o odpowiednie nawodnienie osób wiszących na metalowym płotku rozdając wodę mineralną firmy X oraz utrzymując odpowiedni poziom cukru za pomocą "krówek" (zgarnęłam pięć). Dostałam też "łapkę do machania" lub "łapkę do zbierania autografów", jak zwał tak zwał, ale dałam dziewczynce pchającej się obok.

A było mniej więcej tak (jakość zdjęć jest jaka jest, a poza tym Galllena nie ma do nich cierpliwości):"Start" przed startem.Do barierek przygrywali.Postałam, postałam, wypiłam wodę, zjadłam krówki i nareszcie ktoś pojawił się na scenie :-).
Po zejściu z piedestału większość przejeżdżała obok mnie ponieważ jestem vipem i zdobyłam wyróżnienie w kategorii "wystanie i niepadnięcie w upale" :-).
Niektórzy rozdawali autografy, bo mieli czas lub chęć.Nasi!!! Rozpoznałam!!! Hehehe, jak Wam się mundurki podobają? Widzicie te gitarki? Lubicie takie motywy? :-PPostali, postali i pojechali po prowiant na drogę .Który z nich to Czesław L.?


Kogo jak kogo, ale lidera to ja rozpoznałam bo miał żółą koszulkę (oraz pewnie wiele much koło siebie) tak jak kiedyś Adam M. w skokach :-).


No i potem dopchano się na start jakoś, ledwo.A ten pan mi nawet zapozował na starcie, uśmiechnął się nawet potem i nawet pogadał ze mną (że też on się skupić nie chciał, a może nie mógł dzięki mnie ?!), on tam też tak turystycznie jak ja :P, nie pamiętał swojej pozycji w rankingu i z tego co wiem to zajął sto trzydzieste któreś miejsce na 153 zawodników, o depilacji pogadaliśmy :-P. Nie zastanawiałyście się nigdy czemu wszyscy kolarze depilują nogi a ręce to już rzadziej? No ten pan z tego co mi powiedział to też się nad tym nie zastanawiał a właśnie ja o tym myślałam od dziecka i zapytałam, dalej nie wiem... :-DDo końca wspierałam Naszych, blisko stałam i jestem patriotką.

A potem poszliiiii... a kurz mi na zębach został :-D.

niedziela, 9 sierpnia 2009

Wrócona dwa!

Wróconam ja!
Fajnie było :-).
Relacja wkrótce, myślę, że będzie co opowiadać.
Pewnie koło wtorku opiszę, bo jutro urodziny mamy poprzedniego podopiecznego, więc pijemy! :-)
Do zoba!

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Wyjechana!

Od jutra będę wyjechana w polsko - słowackie Pieniny. Oby pogoda dopisała... Planowany powrót to sobota późnym wieczorem. Pozdrawiam!