czwartek, 10 września 2009

Potop

Znowu miałam potop szwedzki, ponieważ lubię opiekować się dziećmi - wszystkimi, nawet takimi dużymi, po trzydziestym roku życia, byli to mężczyźni, ale to akurat nie trudno zgadnąć. Zimni, bo ze Skandynawii, nawet napiwku nie dostałam, grrrrr... i potem się dziwią, że w Polsce dużo faszystów.
Poza tym przeprowadzam się, będę miała blisko do Lidla, Tesco, Billi, parku, świętego spokoju i dziadków. Organizuję koncert znowu i miałam pierwszą jazdę na OKLEPany tyłek, masakra, jaak tu nie piszczeć, powinnam kupić rumianek, korę dębu, rivanol oraz się wietrzyć, jako położna wiem najlepiej co potrzeba bolącej pupie. Zrozumiałe, więc blogowanie nadal leży...
Laski stają się coraz bardziej oryginalne, każda tak strasznie różna. Dziwnym trafem aniołkami są z nami, natomiast paskudkami gdy tylko w domu jest któreś z rodziców. Dziwne... Nasz plan legł w gruzach, chciałyśmy z Alą zachęcać do rodzicielstwa w pełnym tego słowa znaczeniu, a tu dupa, one zniechęcają mają w tym cel widać.
Pozdrawiam!

2 komentarze: