niedziela, 18 października 2009

Paaaaannnnnn...

Tak, żyję i postanawiam się poprawić.
Przeprowadziłam się i mam internet.
Przeżyłam potop serbski i mam nawet serbską monetkę, nie wiem ile jest warta, ale pasuje do wózka w Lidlu :-).
D. wciąż pyta o to samo, hasło "a to" i "a Da.?" leci na okrągło przez cały dzień. Galllena cierpliwie odpowiada, płacą jej za to, a poza tym D. ma taki piękny głos, taki z chrypką... Zwykle leci wyżej wspomniane, a jako przerywnik "a mama?, a tata? a baba? a dziadzia?" Odpowiadam i słyszę: "a to to to?" I na które "to?" ja mam odpowiedzieć". Biedna, oj biedna... Dobrze, że jak na razie tylko D. pyta, co będzie potem?
D. odróżnia kolory! Potwierdziłam naukowo. Na razie nauczona zielonego, żółtego (jej ulubiony), niebieskiego i czerwonego. Zapytana o kolor przynosi kredkę tej barwy. Dumna jestem! Nauczyłam!
Wszystkie zapytane o wiek podadzą, że mają "dwa" i pokażą na palcach :D. Dwa będzie pod koniec stycznia, ale jak tu nauczyć półtora? Palce mam poucinać czy język? Mają dwa i koniec. Jest na zapas i kolejny rok!
Wchodząc do pokoju G. w ciemności usłyszysz "ktoooo toooo?" wypowiedziane tonem horrorowym, nawet się nie wystraszyłam, tylko uśmiechnęłam i zabrałam potworka :D.
K. widzi w domy "pana". Kiedy wchodzę do jej pokoju często mówi "pannn", jest wystraszona wtedy. A jak pytam "czy był tutaj jakiś pan?" odpowiada, że"tak". Pytam: "gdzie był pan?", wskazuje kąt, ja na to: "nie było żadnego pana, nie ma", a ona: "pannnn". Grrrr... boję się. Sytuacja w salonie: przestraszona K.: "Pannnnn" i pokazuje palcem miejsce. Galllena: "Jest tu pan?", K:"Tak, tammm.." i pokazuje... Galllena do G.: "G, widzisz tu jakiegoś pana?" G: "Taaaak". Galllena: "Gdzie jest pan?", G: "Taaaaammm" i pokazuje to samo miejsce co siostra... Nigdy nie wierzyłam w takie rzeczy, ale to dziwne jest. Pewna osoba uznała, że "być może K. ma dar i faktycznie jest tu jakiś pan", ona tak spokojnie o tym, a ja nie wierzę, ale jak jest. Ojejku! Zmroziło mnie i poszłam się napić. D. już nie pytałam bo ona najwięcej kojarzy i jeszcze by go opisała a tego wolę uniknąć.
Jutro muszę iść do pracy, wezmę czosnek i drewniany kołek.
Galllena jest odważna.
Taaaaakkk...
A może Melisy?

1 komentarz:

  1. och, zapytaj, zapytaj, moze to ktoś ważny. i niech ci D. powie, czego on chce.

    OdpowiedzUsuń