W końcu.
D. potrafi wymówić swoje pełne imię. Podpowiem, że nie jest łatwe :-).
Metoda "kąt" działa. Wszystkie bestyjki już wiedzą co wolno a co nie. Często nawet nie protestują gdy muszą iść w wymienione wyżej miejsce, nawet z daleka potrafią wskazać palcem, mamy postrach. Dobry sposób i nie trzeba kupować jeżyka czy dywanika, "kąt" jest w każdym domu :-).
Ściemniają, udają i jeszcze raz ściemniają.
D. sama z siebie staje w kącie, pociera oczy i udaje, że płacze. Może wie już, że mamy monitoring i chce wzbudzić litość w rodzicach lub wylać mnie z roboty? Niby metoda "kąt" to pomysł właścicieli dzieci, ale kto ich tam wie. Nie zdziwiłabym się, na filmie bez głosu pewnie wygląda groźnie.
K. włożyła lalce palec do buzi i po chwili przybiegła z "półkrzkiem" i wyciągniętym przed siebie owym paluszkiem. Galllena: "Lala Cię ugryzła?", K: "Tiaaaaa!!!", Galllena: "Lalki nie gryzą :-D ściemniaczku!" i tu widzimy diaboliczny uśmieszek K. ...
Pewnego razy przewijam G. z tekstem "Co my tu za niespodziankę mamy?", otwieram pampersa, zaglądam i słyszę grube głosisko G. : "Taaaadaaaaammmm!!!", fakt - było co oglądać.
Zaliczyłyśmy jeden śnieżny dzień. W zeszłym roku były na tyle malutkie, że pewnie nie pamietają tego ciekawego zjawiska. Reakcje typowe dla miejskich dzieci mieszkających na wsi:
- K.: "Be, be, be. Fujjjj..." i pisk. Nie chciała dotknąć, nie chciała chodzić po tym "be".
- D. w płacz. Nie chciała wejść na śnieg, a gdy ją przekonałam i doszłyśmy do bramy to bała się wrócić spowrotem, więc na ręce i do domu.
- G. jak zwykle "wszystko jedno", do rączek śieżki nie wzięła, chodziła przewracajac cię bez przerwy. Zamokła, więc też szybko odesłano do domu.
nie jest łatwe, powiadasz. hmmm... co by było trudne dla dziecka? Daria, Dagmara - tak, Dagmara. zgadłam?
OdpowiedzUsuńTrafiłaś za pierwszym razem... :-D
OdpowiedzUsuń