sobota, 14 listopada 2009

W marzeniach...

Wężon podała zarobki moich marzeń za wykonywaną pracę, no właśnie problem w tym, że tylko "marzeń".
Przyznaję publicznie, że zostałam hostessą. Miałam sobie nie poradzić i wrócić z płaczem do domu, ale pierwsze sześć godzin jakoś przeleciało, nikt mnie nie opluł, nie wyrzucił i dziś idę znowu. Całe szczęście, że nie mam płacone od ilości sprzedanych artykułów, bo chyba bym wyleciała od razu, kasę zbieram od godziny stania. Mam obciachowy mundurek, pustą torebkę i nie posiadam zegarka, więc czas mojej pracy normuje laska stojąca na promocji pięć metrów dalej za dwa razy większą kasę z tego co usłyszałam, na pocieszenie powiedziała, że też zaczynała jak ja :-/.
Wczoraj z rana G. mnie wykończyła, nie wyszłam z siebie, ale poczułam jak bardzo dorosły może być bezsilny wobec dziecka. Zaczęło się jak zwykle, coś ją wkurzyło i nie wiadomo co tak na prawdę, wyciągała rączki po jedzenie, ale ja podawałam to z wściekłością wyrzucała. Wrzask, rzucanie krzesłami i innymi przedmiotami. Wylądowała najpierw w kącie, a potem w łóżeczku z herbatką, którą oczywiście wściekle wyrzuciła, problemem było nawet zaniesienie jej na górę, bo to się wije, wrzeszczy, kopie, odpycha, kiedyś razem zlecimy z tych schodów. Długo krzyczała, a ja, D. i K. chciałyśmy wyjść na spacer, uspokoiła się trochę, więc postanowiłam zabrać i ją. Spodnie udało się ubrać, skarpetki, bluzę już podstępem, czapkę a kurtki za nic, bo ta sama histeria. Siostry wyszły a my dwie zostałyśmy negocjować, niestety znów to samo co wcześniej. To pomyślałam - "teraz to pewnie głodna", więc mleko i do góry, butelka wylądowała oczywiście chwilę potem z hukiem na podłodze, a ja zamknnęłam drzwi i wyszłam. Zabrałam monitor i poszłam do dziewczyn. Krzyczała jakieś 20 minut i zasnęła, jak wychodziłam do domu to jeszcze spała. Czułam się jakoś tak fatalnie, gdzie zawiniłam? Biedna G., nie mam innego pomysłu, zawsze postępujemy podobnie i skutkuje. Nie wiem co jest temu dziecku. Emilia stwierdziła, że "miała cieżką noc".
Zaniedbałyśmy chyba nocniki, pod koniec stycznia będą miały po dwa lata, a żadna nie zgłasza potrzeb. Czasami się uda (sadzamy jak widzimy oznaki idącego "be). Był taki moment, że nocnki stały w pokoju i laski pokazywały na nie i wołały "sisi", ale zwykle były to fałszywe alarmy, a co 5 minut któraś chciała siadać, a jak siadała jedna to chciała i druga i trzecia, przez cały dzień mogłyśmy nie robić nic innego poza tym treningiem czystości, więc same to ograniczyłyśmy co było błędem jak widać teraz, bo w ogóle przestały wołać :-/. Porażka ogromna :-/. Teraz stosujemy nagrody za pełne nocnki, ale w 75 procentach bywają puste, a Emilia obiecała, że na drugie urodziny przestaje kupować pampersy...
Szefowa dostala podwyżkę, chwaliła się nawet, że zarabia więcej niż Tomek. Fajnie... Dzięki temu będzie przychodziła dwa razy w tygodniu pani Ela - sprzątać. Z jednej strony pozytywnie, bo odpadnie nam sprzątanie pokoiów i łazienki dziewczyn, ale z drugiej skoro i tak to robię to mogła mi zapewnić większą kasę. Olać, przynajmniej nie wykończę swojego bolącego ostatnio kręgosłupa. Noszenie i podnoszenie ciężkiej trójki zaczęłam już odczuwać. Obowiązuje już od dawna zakaz noszenia dzieci, ale po schodach trzeba wnieść czy podnieść czasem.
Boli już po 5 minutach stania czy siedzenia, nie boli jak chodzę w szybkim tempie :-).
Niby mam weekend, ale wolne i tak dopiero jutro.
Idę dzisiaj po hostessowaniu na urodziny znajomego odstresować się troszecczkę. :-)
Pa

3 komentarze:

  1. O matko, to Ty jeszcze robisz coś oprócz opieki? U nas to jest cena za "czyste nianiowanie". Nie ma mowy o żadnych pracach domowych. No, może butelki umyje. A jak coś jeszcze ma robić, to bierze więcej.
    Wiesz co, przeprowadzaj się do Warszawy, zamieszkasz u mnie a co do pensji się dogadamy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zainwestuj w kręgosłup, ja tego nie zrobiła i teraz są efekty, boli za każdym razem kiedy Młodego podnoszę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wężon -- Ojej, dobiłaś mnie :-). Propozycja ekstra, gdyby to tylko było takie proste...

    Kropek -- no muszę chyba, bo cierpię. Zawaliłam wcześniej, dzieci nie słuchają przeważnie rodziców i nie ćwiczą, poza tym miałam nawyk garbienia się, są skutki głupoty.

    OdpowiedzUsuń